Pandemia
Świat jak z filmu science fiction
Ponad rok temu, pojawiły się pierwsze wzmianki w mediach o jakimś nowym wirusie, który pojawił się w Chinach. Traktujemy takie wiadomości zazwyczaj, jako ciekawostkę. Jest nam przykro, bo gdzieś tam ktoś daleko cierpi, ale to nas nie dotyczy. Trzęsienia ziemi, jakaś wojna czy tornado. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w ciągu paru miesięcy nasz Świat się zmieni. To co do tej pory oglądaliśmy w filmach, stało się rzeczywistością. Po paru miesiącach od pojawieniu się wzmianki o śmiercionośnym koronawirusie została ogłoszona pandemia koronawirusa Covid 19 wywołana wirusem SARS-CoV-2. To co było w Chinach, zawitało do Polski. Maseczki, izolacja, praca zdalna, szkoła zdalna, nakazy prawne ograniczające naszą wolność, dla naszego bezpieczeństwa.
Pandemia – strach
W najgorszych koszmarach nie wyobrażałam sobie takiego scenariusza. Nie raz słyszałam jak ktoś śmiał się z Japończyków, że z uwagi na troskę o higienę, noszą maseczki jak są chorzy, albo z uwagi na smog 🙂 a teraz nosimy je wszyscy bo nam ktoś to nakazał oraz z obawy o swoje życie i życie innych. Strach i niepewność to uczucia, które towarzyszą nam już jakiś czas. Boimy się o swoich bliskich, o siebie. Jest w nas ciągły strach przed śmiercią, ale nie tylko.
Strach dotyczy również, możliwości utraty pracy, braku pieniędzy, co w tak trudnych czasach jest bardzo trudnym przeżyciem. Wiele branż zostało zamkniętych, wyłączonych z funkcjonowania dla dobra ogółu. Pomoc niewątpliwie została im udzielona, ale jak to bywa nie zawsze sprawiedliwie. Prawo a w szczególności, prawo ustalane na szybko, w nagłych przypadkach, podczas trwania stanu epidemiologicznego nie zawsze będzie obejmowało wszystkich. Ale co się dziwić, skoro w polskim prawie nawet ustawy, które są od wielu lat aktualizowane i poprawiane, wciąż zawierają błędy i nieścisłości.
Nie zmienia to jednak faktu, że niektórzy ludzie mogli poczuć się zostawieni bez pomocy, zniszczeni. Bardzo wiele biznesów poupadało właśnie w tym trudnym czasie, przede wszystkim przez wprowadzenie obostrzeń. Ten strach to spore wyzwanie oraz egzamin dla naszej psychiki. Zamknięcie, możliwość kwarantanny z dnia na dzień, szybkie decyzje, organizacja dnia i budżetu oraz te ciągłe obawy o zdrowie to bardzo dogodne warunki dla rozwoju depresji, nerwicy i innych powiązanych chorób.
Praca zdalna w czasach pandemii
Musieliśmy nauczyć się żyć w nowych realiach. Chociaż w Kodeksie Pracy od dawna istnieje wzmianka o pracy zdalnej, to niewątpliwie nie była w Polsce za bardzo popularna.
Pracodawcy nie są zazwyczaj skłonni do pozostawienia pracowników bez bezpośredniego nadzoru. Pandemia zmusiła jednak pracodawców do większej elastyczności. Coraz większa ilość nowych ognisk choroby, oraz trudności w zachowaniu odpowiednich warunków, spowodowały, że większość branż, tam gdzie jest to możliwe wysłało pracowników na pracę zdalną (polecam również: https://webep1.com/go/470c82a9ba ).
Praca zdalna ma swoje zalety i wady, chyba tak jak wszystko. Pozwala na oszczędności na paliwie, bo nigdzie nie musimy jechać oraz pozwala się wyspać 🙂 bo czasem nawet nie trzeba się malować ;-P . Daje nam więcej czasu, który możemy spędzić z bliskimi. Ale nie może być tak różowo 🙂 . Praca zdalna wymaga od pracownika większej samodyscypliny, mobilizacji. Nie mamy w końcu kierownika nad głową 🙂 a przecież nie chcemy narobić sobie zaległości.
Praca zdalna – szkoła przetrwania
Drugim aspektem o którym trzeba wspomnieć jest to, że niewątpliwie chyba prawie nikt nie ma w domu takich warunków, że zamknie się w pokoju na osiem godzin i może spokojnie pracować. Na pewno tego komfortu nie mają rodzice, szczególnie rodzice tych młodszych pociech. Tu zaczyna się szkoła życia, a nawet bym powiedziała – szkoła przetrwania 🙂 . Trzeba wyćwiczyć w sobie podzielność uwagi. Raz rozmawiasz z prawnikiem lub z urzędem przez telefon, a raz biegniesz wyłączyć ziemniaki bo kipią. Wracasz do komputera by w biegu wysłać istotny e-mail do dyrektora, a z sąsiedniego pokoju krzyczy syn, że go braciszek leje 🙂 . Jesteś na ważnej wideokonferencji a tu młodsza pociecha krzyczy z wc – zrobiłem kupę 😉 . Samo życie, ale czy w Warszawie muszą o tym wiedzieć? 🙂
Łatwo nie jest. W trakcie pracy zdalnej bardzo często trzeba ogarnąć, pracę, dzieci i dom. Jest to powiązane z czasem pracy. Nie ma cudów. Tego co nie zrobi się od 8 do 16, trzeba zrobić później. Granice życia służbowego i prywatnego trochę się zacierają i niestety nie mamy na to wpływu.
A co jak dom stał się nie tylko biurem, ale również klasą szkolną?
Szkoła zdalna w czasach pandemii
Jak chodziłam do szkoły zawsze marzyłam, żeby ktoś zrobił więcej wolnego, żeby nie było trzeba chodzić do szkoły. To chyba marzenie każdego ucznia. Brak wstawania od rana, porannego biegu do szkoły, w każdych warunkach, czy to w deszczu, czy w śniegu. To druga rzecz, która by mi nigdy do głowy nie przyszła – to że mogą zamknąć szkoły. Obecne czasy pozwoliły na to, że dla bezpieczeństwa, nasze dzieci uczą się zdalnie.
Komputery, drukarki, skanery, dostępność internetu. Cieszę się, że dzieci mają taką możliwość i nie tracą czasu, mogą się uczyć również podczas panującej pandemii. Nie ukrywajmy jednak, że nie jest to łatwe, ani dla uczniów, ani dla ich rodziców. Jak już wspominałam przy pracy zdalnej, tak samo i szkoła zdalna wymaga samodyscypliny i mobilizacji, co w przypadku dzieci czy młodzieży jest dużo trudniejsze do osiągnięcia.
Są różne dzieci, o różnych charakterach. Szkoła zdalna jest chyba najtrudniejsza dla dzieci nadaktywnych, którym ciężko wysiedzieć przed komputerem. Powiecie zaraz, że w klasie też siedzą. Tak siedzą, ale obok mają kolegę którego mogą szturchnąć, lub koleżankę do której się uśmiechną. Mówi do nich Pani, która ma u dzieci autorytet, która cały czas ich widzi i upomni gdy trzeba, lub pochwali za to co napisali, lub gdy są grzeczni. W szkole czekają na przerwę bo pójdą pobiegać z kolegami, porozmawiają.
Jest wiele czynników, które same motywują, do uwagi na lekcjach w szkole. W domu do uwagi bardzo często muszą motywować rodzice i bardzo często robią to równocześnie pracując w pokoju obok. Szkoła zdalna bardzo często wywołuje u dzieci i młodzieży stres i nerwy. Nie każde dziecko potrafi się przystosować do nowego stylu nauczania. Stres ten może wynikać z różnych aspektów.
Małe problemy, a jednak wielkie dla dzieci
Komputer się zawiesił, kamerka przestała działać – pani mnie nie widzi, na pewno wstawi mi nieobecność, płacz. Mikrofon nie działa – pani mnie wywołała do odpowiedzi i mówi, że nie odpowiadam, znowu płacz. Pani nie widzi mojej podniesionej rączki, a tak bardzo chciałem odpowiedzieć. Kot podarł moją pracę domową 🙂 , śmiech i płacz. Pani mówi, że nie zrobiłem pracy domowej, wściekłość i płacz, a to akurat z winy mamusi bo zapomniała wrzucić skan na program szkolny, bo za dużo ma na głowie.
Dobrze, że szkoła zdalna jest, bo jest w ogóle jakaś szkoła, ale nie jest łatwo. Dzieci oraz młodzież bez kontaktów społecznych, dużo tracą i na pewno nie jest to dobre dla ich psychiki. Dla psychiki rodziców również.
To jest nasza nowa rzeczywistość, miejmy nadzieję, że niedługo się skończy. Nie ma możliwości, żeby nasze dzieci się nie denerwowały, tak samo jak nie ma możliwości, żebyśmy my byli cały czas oazą spokoju. To się może przydać : https://webep1.com/go/f983ff25ba , https://webep1.com/go/ea211061ba .
Pandemia a rozwody
Pandemia zweryfikowała nasze uczucia. Nie wszyscy po tej weryfikacji są nadal tymi samymi ludźmi. Przez ostatni rok, czas spędzony z bliskimi na pewno się wydłużył. Zostało to jednak spowodowane, jak gdyby nie z naszej woli, a jednak z przymusu. Codzienny pęd w życiu oraz pogoń za pieniądzem spowodował, że wiele par oddaliła się od siebie. Zazwyczaj tego nie zauważamy, nie mamy na to czasu. Praca, dom, dzieci do szkoły, zajęcia poza lekcyjne, spacer z psem i już mamy noc. Zmęczenie mięśni, marzenie o śnie.
Kto jeszcze by myślał o jakimś przytulaniu się czy innej bliskości. Nagle wiele osób, które dawno ze sobą nie przebywały przez dłuższy czas, zostały zamknięte w domu, na dłużej. Okazuje się, że już nie rozmawiamy ze sobą jak dawniej, przytulenie powoduje jakąś taką niepewność, jakby przytulał nas ktoś obcy. Nagle dowiadujemy się, że to fakt, że miłość umarła.
Statystyki nie kłamią. Przez ostatni rok liczba rozwodów się zwiększyła. Nie spowodowała tego pandemia. Spowodowaliśmy to my, a pandemia tylko pokazała nam co tak naprawdę czujemy. O miłość trzeba walczyć codziennie, starać się o siebie, interesować się sobą, wspierać się. Mieć dla siebie czas, bo czas to najcenniejsze co możemy dać bliskiej nam osobie.
Fałszywa pandemia
Ktoś wymyślił tą pandemię, żeby inni mogli zarobić. To polityczna zagrywka. Oni to wymyślili. Jak słyszę takie teksty, to od razu jestem wściekła. Nie mogę tego słuchać. Pandemia jest faktem. Umierają ludzie, dużo ludzi. Myślę, że teorię o fałszywej pandemii będą szerzyć ci, którzy nie mieli z nią bezpośredniego kontaktu. Nie powie tak osoba, której umarł ojciec, chory na koronawirusa. Nie powie tak facet, który stracił trzydziestoletnią żonę. Ani matka, której małe dzieci musiały same być w szpitalu, bo przez koronawirusa, takie ktoś ustalił przepisy. Na pewno nie powie tak, ktoś kto przechorował tą paskudną, podstępną chorobę 🙁 . Każdy przechodzi ją inaczej.
I pomijając już fakt, jakie ma się objawy. Czy jest to wysoka gorączka, kaszel, duszności, ogromna słabość, która nie pozwala wstać z łóżka, brak węchu i smaku, odbierająca przyjemność wynikającą z picia kawy czy wąchania ulubionych perfum. Każdy kto wie, że choruje, właśnie na to, ma w sobie ten strach. Tak znowu strach. Jak to u mnie się rozwinie. Czy będę mieć powikłania. Czy będę musiał iść do szpitala i czy to już jest ten moment, żeby wezwać pogotowie. Więc nie mówcie mi, że ta pandemia jest fałszywa. Ona jest faktem i musimy się starać, żeby ją pokonać.
Szczepienia
Nigdy nie byłam anty szczepionkowcem i nigdy nie będę. Szczepienia nie są po to, żeby wywoływać u naszych dzieci autyzm a nas zabijać. Ktoś to wymyślił, żeby nam pomóc, żeby nas chronić. Myślę, że jest to najpotężniejsze narzędzie do walki z tą straszną chorobą. To dzięki szczepionkom nie chorujemy na takie choroby jak gruźlica, krztusiec, odra i wiele innych. Szczepimy na to nasze kochane dzieci, małe niemowlaczki.
Szczepimy również na pneumokoki, rotawirusy, meningokoki, bardzo często płacąc za te szczepionki duże pieniądze po to by uchronić nasze dzieci od ciężkiego przebiegu różnych chorób. Czemu więc boimy się nowej szczepionki, która na dodatek jest bezpłatna ? Wg aktualnych statystyk Polacy boją się powikłań po szczepieniach. I co jest dla mnie dziwne, młodzi, silni ludzie boją się bardziej niż ci starsi. I nawet wiem z czego to wynika. Większość młodych ludzi, myśli, że to ich nie dopadnie, że są niezniszczalni.
Niestety coraz więcej młodych ludzi choruje, niektórzy umierają, zostawiając malutkie dzieci. Starsi już wiedzą i zrozumieli, że więcej korzyści przyniesie przyjęcie szczepionki. Dość małe ryzyko powikłań jest ceną za spokój. Za pozbycie się tego strachu przed śmiercią, przed zarażeniem rodziny, za możliwość spotkań, przytulania bliskich. Ceną za powrót do normalności.
Żyjmy
Pandemia wywróciła nasze życie do góry nogami. Pokazała nasze prawdziwe ja. Zweryfikowała nasze uczucia i priorytety. Myślę, że jak to wszystko się skończy, wyciszy się, bardziej docenimy to co mieliśmy. Docenimy to, że nasze dzieci mają zapewnioną edukację oraz opiekę w ciągu dnia. Bardziej docenimy nauczycieli, bo teraz doświadczyliśmy tego jak to jest uczyć, nasze dzieci.
Częściej skorzystamy z możliwości relaksu w kinie, operze, teatrze. Docenimy możliwość wybrania się z dziećmi na sale zabaw, na basen. Będziemy częściej tańczyć, spędzać czas razem, w kawiarniach, lasach, parkach. Pandemia jest strasznym przeżyciem, ale też nas czegoś nauczyła. Nauczyła nas żyć teraźniejszością oraz doceniać to co mamy. Nigdy nie wiemy kiedy możemy to stracić.
Życzę wam zdrowia, dbajcie o siebie – https://webep1.com/go/e06a6354ba .