Zwyczajne dni
-
Zwyczajne dni – jestem jak „Brytyjczyk”
Lubię soboty, wreszcie można zwolnić i zrobić coś dla siebie. Umyć podłogi, zdezynfekować kibel (żeby nie powstało tam nowe życie), wstawić pranie, zmywarkę i czasem siebie. Tak po tych wszystkich czynnościach, które robimy w sobotę dla „siebie”, czasem aż chce się człowiekowi wina. No ale tak serio. W sobotę nie tylko sprzątam, nie jestem w końcu perfekcyjną Panią domu. Jak w każdym normalnym domu mam kurz za meblami oraz za lodówką (kto by miał siłę, żeby to odsuwać) oraz takie miejsce z górką rzeczy do prasowania, ale taką malutką. W końcu czasem szukam jakiejś zaginionej w boju bluzeczki i zazwyczaj tam ją znajdę. Sport To wrócę do tej soboty. Uwielbiam…
-
Zwyczajne dni – wstęp
Cała ja – kobieta Kobieta, tak jestem kobietą. A tak dokładnie singielką z odzysku. Mam dzieci, dwa zbuntowane egzemplarze. Charakterki mają po mamusi, staram się o tym pamiętać, gdy nadwyrężają mój układ nerwowy. Myślę, że jestem zaradną kobietą – zarabiam, prowadzę auto z większym lub mniejszym powodzeniem, wychowuje dzieci również z większym lub mniejszym powodzeniem. Pracuję . No nie, nie jest tak źle jak myślicie. Nie noszę cegieł ani zaprawy murarskiej. Pracuję w męskim gronie, co ma swoje plusy i minusy, ale o tym może kiedyś opowiem. Pensyjka nie najgorsza, ale zawsze mogłaby być lepsza, szczególnie biorąc pod uwagę wygórowane potrzeby członków rodziny w tym moje. Mieszkamy w Bydgoszczy. Piszę…